Wpadki Nurkowe – start!

Zamiast o wypadkach, porozmawiajmy o WPADKACH. Postanowiłeś, że chcesz zacząć nurkować? Gratuluję! To twoja pierwsza wpadka!

Zapewne postanowiłeś zacząć po przyjemnym intro gdzieś w tropikach na wakacjach lub natchniony barwnymi filmami na National Geographic. Wyobrażasz sobie cudowne uczucie nieważkości, ciepłą przejrzystą wodę, poczucie idealnej harmonii z naturą i wspaniałe widoki.

Nurkowie z doświadczeniem wiedzą, że rzeczywistość wygląda zgoła inaczej. Sprzęt jest ciężki, skafandry (zarówno suche jak i mokre) śmierdzą, woda, jeśli decydujesz się na nurkowanie w Polsce, ciemna, zimna i nierzadko też śmierdząca. W ciepłych krajach jest nieco lepiej, ale tam ta cudowna i wielobarwna fauna to także rekin, który tylko czyha, żeby kogoś zeżreć i meduzy, które parzą. Rafa koralowa wyglądać może niegroźnie, ale jest pełna pułapek! Koralowce to podstępne bestie, które Cię pokaleczą i podrą kupiony za nieziemskie pieniądze sprzęt. W dodatku Ty wyjdziesz z tego spotkania podrapany i poparzony, a uczynni współnurkowie zrobią Ci kompromitujące zdjęcia i z ciągu godziny zostaniesz gwiazdą internetu, która niszczy rafę.

Skoro jesteśmy przy finansach, warto mieć świadomość, że jeśli do tej pory na brak pieniędzy nie narzekałeś, to ta wygodna sytuacja ulegnie gwałtownej zmianie. Kasa z konta będzie znikała szybciej niż powietrze z butli (też nota bene drogich), a im mocniej wciągniesz się w to szaleństwo, tym szybciej dobijesz do dna. Możliwe, że znasz nurków, którzy namówili cię do rozpoczęcia tego absurdalnego hobby, pokazując piękne zdjęcia i racząc porywającymi opowieściami o urodzie podwodnego świata. Kłamali. Zastanów się. Siedzenie pod wodą jest niebezpieczne i nienaturalne, tylko chwilowa nieuwaga psychiatrów sprawia, że nie zostało uznane za jednostkę chorobową. Zachęcanie kolejnych osób do ubierania się w niewygodny, ciężki sprzęt, za który trzeba słono zapłacić i do wchodzenia pod wodę, gdzie może nas zaatakować rekin, ma na celu wytworzenie zbyt ogromnej liczby potencjalnych pacjentów do przymusowej hospitalizacji – przekraczającej możliwości istniejących szpitali. Wszystkich nas nie zamkną, prawda? Skoro znasz już prawdę, masz ostatnią szansę, żeby zrezygnować z tego idiotycznego pomysłu i znaleźć sobie bezpieczniejsze i przyjemniejsze hobby, na przykład lepienie modnych ostatnio bezglutenowych pierożków. Jeśli jednak zamierzasz uparcie trwać w swoim postanowieniu, to znaczy, że czeka cię Wpadka Druga.

Szkoła nurkowania

Nie łudź się, czegokolwiek byś nie wybrał, wybierzesz źle. Tu nie ma dobrych rozwiązań. Niezależnie od tego, czy zdecydujesz się na indywidualny kurs u znanego instruktora, czy też skorzystasz z oferty jednej z większych szkół nurkowania. Kurs podstawowy składa się z trzech części – teorii, basenów oraz nurkowań na wodach otwartych, a każda z nich daje Ci jeszcze szanse, by zrezygnować. Na teorii dowiesz się o wszystkich czyhających na ciebie zagrożeniach, niebezpiecznych zwierzętach, urazach ciśnieniowych rozsadzających ciało od środka, chorobie dekompresyjnej, która zmienia krew w napój gazowany, eksplodujących butlach, zabójczym tlenie i równie zabójczym azocie, morderczych sieciach rybackich, w których powoli się dusisz nie mogąc wypłynąć. Wiele osób nie traktuje poważnie tych wszystkich ostrzeżeń uznając, ze są one wyolbrzymione. Drugą szansę, żeby wycofać się póki czas dają nam baseny. Dość szybko zdajemy sobie sprawę, że sprzęt jest ciężki (w zestawie nie ma tragarza), pod wodą każdy oddech z automatu to niesamowity hałas, a zamiast doznawać obiecywanego uczucia nieważkości miotamy się bezsilnie między powierzchnią, a dnem jak yoyo. Pełnię rozkoszy części basenowej zapewni też zrzucenie sobie ołowianego ciężarka na stopę, wymiennie z postawieniem na niej butli.

Wciąż Ci mało? Kogoś, kto nie zniechęci się pierwszymi trudnościami czeka ukoronowanie tego upiornego pomysłu czyli wyjazd na wody otwarte.

Warto zawczasu przygotować się na najgorsze, pożegnać z rodziną, spisać testament i zadbać o domy zastępcze dla kotów. Koszmar zaczyna się, kiedy w stresie składamy sprzęt, modląc się, żeby niczego nie pomylić. Następnie czeka nas udręka ubierania się w ciasną piankę, która po drugim nurkowaniu stanie się mokrym i lodowatym koszmarem. A reszta gratów? Szkoda gadać!Na zdrowy rozum, osoba, która idąc do wody zabiera ze sobą ołów, żeby szybciej pójść na dno musi mieć poważne problemy psychiczne.

Oszołomiony nowymi wrażeniami człowiek nie zauważa, że to całe nurkowanie to w gruncie rzeczy nic przyjemnego. Jest zimno, widoczność błyskawicznie spada do zera, wszystko uwiera, my latamy jak spławik powierzchnia – dno wzniecając chmury mułu, powietrze wydychane z automatu hałasuje, do ucha wlewa się zimna woda. Kiedy usiłujesz wykonać proste ćwiczenia, wszystko idzie źle, a zdjęcie maski omal nie kończy się gwałtowną śmiercią. Z każdym kolejnym nurkowaniem kursowym odkrywasz, że jest coraz więcej problemów. Jeśli jeszcze się nie zniechęciłeś i mimo wszystko zamierzasz dołączyć do grona szaleńców, którzy wolą siedzieć pod wodą, niż wygrzewać się na plaży, to mam dla ciebie kilka rad dotyczących wyboru szkoły nurkowania i instruktora. Warto sprawdzić, czy wybrana przez nas szkoła często organizuje wyjazdy (zarówno krajowe jak i zagraniczne), czy prowadzi sklep ze sprzętem i ile lat już działa. Na wyjazdach krajowych będziesz miał okazję zmarznąć i zmoknąć (szczególnie polecam namiot), popodziwiasz ciemny muł i kiedy nie będziesz miał już siły tkwić i marznąć w namiocie, przepłacisz za podrzędny pensjonat na jakimś zadupiu. Szybko też odkryjesz, że sprzęt po paru dniach nurkowania zaczyna wydawać intensywny smród, który rozprzestrzeni się w hotelowym pokoju. Zwabiona podejrzanym zapaszkiem obsługa hotelu eksmituje Cię znowu do namiotu. Wyjazdy zagraniczne to niepowtarzalna okazja, żeby zostać pożartym przez rekina albo złapać egzotyczną chorobę, która wzbudzi zachwyt wśród lekarzy.

Sklep ze sprzętem umożliwi ci przepłacenie za badziewie, które w spontanicznym odruchu kupisz i które dość szybko będziesz chciał komuś opchnąć przez allegro. Im dłużej szkoła istnieje na rynku, tym więcej paszkwili będziesz mógł na ich temat znaleźć w sieci. To zapewni ci rozrywkę na długie wieczory, kiedy zechcesz poczytać coś budującego.

Kiedy już wrócisz (cudem – żywy!) do domu, z dumą ściskając w dłoni swój pierwszy plastik, to zapewne popełnisz kolejny błąd i zaliczysz kolejną wpadkę…

Forum internetowe

Pod żadnym pozorem nie wchodź na forum internetowe ani nie odwiedzaj grup na facebooku. Żadnych. Nigdy.To najgorsza wpadka, którą możesz popełnić. 

Początkujący nurek z przeciętnego polskiego forum dowie się bowiem, że po kursie OWD powinien mieć doskonałą pływalność w toni, idealny trym, z zamkniętymi oczami robić s-drille, v-drille, salta, przepływać na bezdechu 100 metrów, komunikować się światłem oraz telepatycznie, a ponadto każde, nawet najprostsze nurkowanie obliczać uprzednio na kartce biorąc pod uwagę utratę gazu, utratę latarki i utratę jeziora. Specyfika forum jest nieco podobna do specyfiki naszych polskich fachowców od remontów. Najpierw mieszkanie remontuje jedna ekipa, a potem przychodzi druga, a nowy majster krzywi się z dezaprobatą, żeby w końcu zadać retoryczne pytanie „kto to panu tak spierdolił?”. Ostrzegałam!

Możesz też odnieść mylnie wrażenie, że dzięki wiedzy z forum świat nurkowania stanął przed tobą otworem (niestety, nie podejrzewasz jeszcze co to jest za otwór). Zadając z pozoru niewinne pytania wywołasz kilka pyskówek trwających dniami i ciągnących się przez wiele stron i wzbogacony o multum sprzecznych ze sobą informacji popełnisz kolejny ogromny błąd…

Zakup sprzętu

Sam pomysł, żeby inwestować duże pieniądze jest błędem, bo utrudni wycofanie się z hobby, jeśli odzyskasz już zdrowe zmysły i zapragniesz hobbystycznie wyplatać rattanowe fotele bujane. Kolejne wpadki zaliczysz wybierając sprzęt i nie ma tu żadnego znaczenia co wybierzesz. Istnieje wybór zły i gorszy. Ależ od czego mamy wspomniane wcześniej grupy i fora? Dzięki nim dowiesz się, że fatalnym pomysłem jest kupowanie: pianki (zabija), jacketu (zabija), suchego skafandra (zabija), skrzydła (zabija), butli pojedynczej (zabija), zestawu dwubutlowego nazywanego potocznie twinem (też zabija), komputera (zabija), zestawu automatów rekreacyjnych (zabija) i zestawu automatów w konfiguracji technicznej (też zabijają). Wyjątkiem są potężne latarki nurkowe, które jako jedyny element sprzętu nie stwarzają ogromnego zagrożenia dla życia nurka i z czystym sumieniem możesz wydać na nie równowartość miesięcznej pensji. Pozostałe elementy sprzętu stanowią śmiertelne zagrożenie i skoro już nie da się ich uniknąć, to wybierz chociaż takie, w których będziesz mógł się bez wstydu pokazać na najsłynniejszych, polskich nurkowiskach, na przykład na Koparkach. Nowe trendy pokazują, że ludzie odzyskali choć trochę rozumu, ponieważ w nurkowaniu odchodzi się już od wchodzenia do wody. Nowy model suchego skafandra, drogie skrzydło, wszystko wypakowane z dobrego samochodu i odpowiednio zademonstrowane na powierzchni pozwolą zachować fason bez konieczności narażania życia pod wodą.

Obawiam się jednak, że możesz okazać się jednym z tych szaleńców, którym nie wystarczy przechadzka po Koparkach i kilka zdjęć na fejsbunia. Odnajdziesz w sobie niewytłumaczalne pragnienie, żeby naprawdę nurkować. Zarówno na egzotycznych wakacjach, gdzie na życie nurków dybią rekiny, ośmiornice i meduzy jak i w lodowatych, ciemnych, polskich wodach. Oczywiście, nie robisz tego wcale dla przyjemności (uzgodniliśmy już, że w nurkowaniu nie ma nic przyjemnego), tylko dlatego, że musisz. Nałóg.

Ponadto trudniej jest zdiagnozować i zamknąć pacjenta, który rzadko wychodzi na powierzchnię, prawda?
To do zobaczenia pod wodą!

Ten wpis dedykuję wszystkim moim cudownym kursantom, którzy dali się namówić na to szaleństwo i teraz uczynili życiowy cel z sięgania dna!

 

Komentarze