Wpadki nurkowe – Instruktor nurkowania w Tajlandii

Wieczne wakacje. Kolorowe drinki po pracy, gromada półnagich kursantek wpatrzonych w swojego instruktora oczami kota ze Shreka, cudowne nurkowania z rekinami, mantami i na najpiekniejszych rafach koralowych. Życie marzeń, prawda? 
 
Szczęśliwiec, któremu uda sie dostać tutaj prace i z samolotu wysiądzie pełen idealistycznych wyobrażeń będzie musiał już od początku zmierzyć się z rozmaitymi przeszkodami w drodze do szczęścia i chwały. Jedną z nich jest tajska biurokracja, która na rozmaite sposoby utrudnia zdobycie wymarzonego zezwolenia na pracę, bez którego w razie wpadki jesteśmy skazani na ciężkie roboty w barze z ladyboyami.
W wielu krajach, aby otrzymać ze zezwolenie na prace w charakterze instruktora nurkowania potrzebne jest zaświadczenie od lekarza. Takich dokumentów wymaga choćby Wielka Brytania, a także Malta, nie inaczej jest w Tajlandii. Różnica jest jednak niebagatelna, bowiem w dwóch pierwszych miejscach lekarza będzie interesował stan naszego zdrowia, który umożliwić ma wykonywanie zawodu – czyli serce i płuca. Tymczasem w krainie Syjamu nikogo nie interesuje, czy galopująca cukrzyca nie walczy o lepsze z astmą i nie mamy za sobą dwóch zawałów. Podstawą do wydania dokumentów jest… test na kiłe, zwaną też syfilisem.
Szczęśliwi (lub nie, w zależności od wyniku) wracacie z testem, kompletem zdjęć i teraz pozostaje jedynie oczekiwać na wydanie upragnionego pozwolenia.
W międzyczasie warto poznać lepiej miejsce, w którym przyjdzie nam żyć i pracować. Zacznijmy od przyjemności czekających na śmiałków!
Tajlandię nazywa się czasem  „rajem dla singli”. O czychajacych tu pokusach i urokach najlepiej świadczy fakt, że znacznie łatwiej trafić na instruktora z tryprem niż trymiksem. Nie bez powodu w  dzielnicach portowych, w których mieszka większość instruktorów nurkowania, bazy i centra znajdują sie obok barów i burdeli. Nierzadko jedna firma pełni więcej niż dwie z wymienionych wyżej funkcji. Dostałeś już pozwolenie? Możesz zacząć pracę!
 
Nurkowanie? Skoro muszę…
Wypadałoby wspomnieć choć kilka słów o tym, co czeka na nas pod woda, chociaż wszyscy wiemy, ze nikt nie zostaje instruktorem żeby siedzieć pod woda jak ryba, ukwiał czy inne diabelstwo. Tym niemniej, nawet najlepszym zawodnikom ciężko jest unikać nurkowania w nieskończoność.  Pewnie myślisz, że tam czekają jakieś wspaniałości? Niespodzianka.
Pod wodą czekają na nas Chińczycy. Klienci z Państwa Środka stanowią osobną kategorię koszmarów, z którymi przyjdzie się Wam zmierzyć.

Zasada jest taka: wynurzasz się z taką samą ilością, z jaką się zanurzyłeś, przy czym nie muszą być to dokładnie te same jednostki. I tak nikt nie zauważy. W przypadku licznych grup i czarterów dopuszczalne jest 10% strat, bo i tak nikt się nie doliczy.

Wielokrotnie usłyszysz te same pytania, więc od razu przygotuj sobie listę odpowiedzi.
Czy zobaczymy manty/ rekiny/ ufo? (zamówienie złożone, ale centrala rybna nie odpowiada)
Ile balastu potrzebuję? (niech wezmę szklaną kulę!)
Co to jest ten NDL na moim komputerze? (zadane pod koniec rejsu budzi szczególne emocje)
Co to była za ryba? Która? No wiesz, ta na początku, taka kolorowa… (zmyśl coś!)
To dopiero rozgrzewka!
 
Profile GoPro
Zapewne na szkoleniach nurkowych słyszałeś o profilach typu yoyo czy zęby piły. To wszystko jest pikuś, dir i gue przy profilach GoPro! Płyniesz sobie, a właściwie nurkowanie zbliża się do końca, więc wypłycasz się stopniowo i jesteś już na 10 metrach, kiedy pojawia się manta. I to jest koniec. Możesz tylko obserwować nadchodzące wydarzenia. W Twoim pochodzącym z ojczyzny ping-ponga kliencie budzi się James Cameron. Łapie swoje GoPro i rusza za mantą. 10 metrów, 27 metrów i w górę do 7 metrów. A potem na 20 metrów, bo manta się zanurza. Chwila zamieszania, widzisz że się rozgląda… i dołącza do Ciebie na 10 metrach na których wisisz sobie z rezygnacją. No to możemy wychodzić, bo ma w tej butli jakieś 4 bary powietrza…
 
Już słyszę te głosy niedowierzania! „Przecież każdy dostałby DCSa!”

Przyjacielu małej wiary! ONI nigdy nie dostają choroby dekompresyjnej! Do Ciebie docierają jedynie jednostki odporne genetycznie, które wyłoniła ostra selekcja. Pozostali nie przeżyli nawet OWD.

 Życie Podwodne
Nie zawsze będzie Twoim przyjacielem. Pamiętaj, namawianie klienta, żeby karmił murenę parówkami z ręki, kiedy to nagrywasz może nie być najlepszym pomysłem!
Wielkie barakudy nie lubią, kiedy wskazujesz je ordynarnie palcem. I mają zęby.
Jeśli choć na chwilę stracisz czujność, to możesz mieć pewność, że ktoś robiąc „ujęcie życia” usiądzie dupą na jeżowcu. Albo wsadzi łapę w anemony.
 
Życie instruktora nurkowania w Tajlandii to nie jest bajka! Czekają Cię klienci piszący odpowiedzi na egzaminie teoretycznym krzaczkami, ludzie pytający po kilku dniach co to właściwie jest ten NLD i dlaczego ich komputer się zawiesił, złośliwe barakudy, testy na syfilis i jaeggerbomby, po których urwie Ci się film, a następnego ranka kac morderca nie będzie miał serca. Taka jest jednak cena wiecznych wakacji i splendoru instruktora nurkowania w tropikach. Znoś więc trud i znój dnia codziennego z godnością, przyjacielu!
 
P.S. Zrobisz sobie tatuaż po pijaku.

Komentarze